Łazienka

Ma gest, trzeba to przyznać. Oblizywała się non stop patrząc na spory kawałek szynki.
- Miau, miau! - poganiała go skwapliwie
Ruchy młody! No dawaj mi tu tą szynkę.
Zaburczało jej w brzuchu. Rozbawił i zarazem zaniepokoił ją fakt że ten chłopak nazwał ją jej własnym imieniem.
Może o mnie marzy? Czyżby widział mnie w ludzkiej formie i zaczął wzdychać?

Wrzucił kawałek do wanny i gdy kłębek futra wleciał za kąskiem, zamknął drzwi i przekręcił zamek tak, by sobie z otwieraniem nie poradziło nic bez bez przeciwstawnego kciuka. Zaraz pobiegł po laptop i usiadł na podłodze na wprost drzwi do łazienki, po czym zaczął przeglądać strony zoo i cyrków okolicznych. Zdawał sobie sprawę, że przyzwyczaił się już w pewnym stopniu do tego zwierzęcia. W międzyczasie dowiedział się z wikipedii wszystkiego o tym pręgowanym kocie.
Irbis, zwany też panterą śnieżną (Panthera uncia) – gatunek drapieżnego ssaka z rodziny kotowatych, występujący na terenach Azji Środkowej.(...) Tylko niegdzie nie ma informacji o poszukiwaniu uciekiniera... Jęknął.

Po chwili zorientowała się że ją oszukano. Co prawda szynka była prawdziwa ale ten chłopak śmiał ją zamknąć w łazience.
Zaryczała po irbisiemu i przejechała pazurami po drzwiach łazienki. Krążyła jak tygrys w klatce.
Czekaj no tylko ty idioto! Posiekam cię na kawałki! Wrrr!
Ze złości zaczęła demolować wnętrze.

- Uspokój się, błagam! - jęczał słysząc trzaski. - Bo nie dam więcej wędliny! No spokój! Bo zadzwonię na policję! Proszę.... Jak się uspokoisz to Cię wypuszczę. - mówił co tylko mógł, by uspokoić rozwścieczoną bestię w jego łazience. Nie wierzył jednak, czy to może pomóc, więc wstał, by iść do telefonu.

Odpowiedziała warkotem wskakując do wanny.
Niech go tylko dorwę! Ciekawe jakby zareagował na widok nagiej kobiety?
Pewnie prawiczek. zachichotała po Irbisiemu co brzmiało jakby się krztusiła.
- Miauuuuuuuuuuuu! - zawyła jakby ją katowano

Ucichło i usłyszał miauknięcie. Jak to zwykle bywa, ciekawość pierwszym stopniem do piekła i Simba wiedziony ów piekielną ciekawością, jak i martwiąc się, czy Madouc nic nie jest, uchylił delikatnie drzwi do środka.
- M-Madouc? - wyszeptał zerkając przez szparę wąską na centymetr.

Wbiła w niego ciemne ślepia. Zmrużyła je i wydała koci odgłos nie podobny do miauknięcia.
Z kranu ciurkiem lała się woda a sierść śnieżnej pantery była miejscami bardzo mokra.
- Miau? - zapytała napastliwie bowiem chłopak zastał ją w pozycji w której się wylizywała.
I co się do czorta gapisz małpiszonie?

- Zadziwiające stworzenie... - skomentował przymykając drzwi do połowy centymetra. ten wzrok... Jakby było inteligentne... Jakby coś mi mówił... - Uspokój się... Proszę... - w każdej chwili był gotów domknąć drzwi. Z drugiej strony kusiło go, by wyciągnąć rękę, pogłaskać, wytrzeć ręcznikiem i pomóc osuszyć sierść. - Co ja mam teraz z Tobą zrobić?

Prychnęła.
Może być ciekawie
Wyskoczyła z wanny. Planowała zrobić to z kocią gracją jednak długaśny ogon który nota bene powinien zapewnić jej równowagę poleciał w bok w skutek czego wylądowała na pysku.
Cholera!
Miauknęła żałośnie.
Przeklęty ogon! Nienawidzę go! Poproszę Leilę by go obcięła!
Nie podnosiła się tylko miauczała.

- Jaki piękny ogon... - wzruszył się otwierając szerzej drzwi i wchodząc do środka, po czym zamykając je za sobą. - Biedny Madouc... - usiadł na mokrej podłodze, złapał ręcznik i zaczął wycierać pyszczek szukając przy okazji guza lub rany. Nie myślał o niebezpieczeństwie.

Czy mu odbiło? I jak mnie nazwał? "Biedny Madouc?!" Jestem kobietą młokosie! Nie widać tego ślepoto? Czy ja wyglądam na taką co ma jaja?
Miauknęła i poruszyła ostrożnie odcinkiem nienawidzonego ciała.
Jemu podoba się mój ogon? Szaleniec. Może go mu sprzedam? Tak za 1000$? Albo i więcej...
Potulnie leżała i cierpliwie znosiła wycieranie ręcznikiem.

- Nawet potulnym kotkiem jesteś, jak chcesz... - zaczął głaskać co jakiś czas przerywając wycieranie. - Co ja z Tobą zrobię? - zastanowił się. - Szkoda, że nie mogę zachować. - westchnął. - Jak się tutaj znalazłeś, "mały"? - zaczął drapać za uchem.

"Mały"? No, nie...
Fiknęła na plecy rozkładając się.
I co widzisz tam gdzieś jaja?
Nie wiedziała jak inaczej powiedzieć temu chłopaczkowi, że jest samicą. Znaczy się kobietą. I na dodatek bardzo ponętną i piękną...
- Miau? - zamrugała kocimi oczkami.

- O ja dobrze Kotko... Kotce. - czochrał po brzuchu. - Jesteś pięknym zwierzęciem... Piękna... I urocza... - uczy mu powędrowały do góry na wzór ^^. - O jak jej dobrze... - wycierał już kolejnym ręcznikiem brzuch, bo poprzedni można było wyżymać. W międzyczasie zdążył już zakręcić wodę.

Nagle zrobiło się jej bardzo przyjemnie. Zaczęła mruczeć dosyć głośno. Tylna noga zaczęła się poruszać impulsywnie.
Och, jak cudownie! Jestem nie tylko pięknym i uroczym zwierzęciem! Mrrrrrr
Odpływała w sferę rozkoszy i wszelkiej przyjemności.
- Mrauu - wyraziła swoje uznanie.

Wzmógł pieszczoty niemal kładąc się na Kotce.
- Chyba jednak cie zatrzymam... chociaż na trochę. - twarz miał parę centymetrów od jej pyszczka. - Urocza, słodka kotka. - uśmiechał się mrużąc oczy. - Moja...

Łazienkę wypełniało mruczenie pełne zadowolenia.
Zmrużyła oczy i liznęła go po twarzy swoim długim szorstkim językiem. Za wierzgała również łapkami pojękując cicho.
Umm....rób mi dobrze....o tak właśnie tak...Mrrr.....bosko, cudnie, och ach!
Nie dochodziło do niej co mówił ten chłopak. To było nieistotne przy takiej przyjemności.

- Moja Kicia... - zaczął się tulić podczas pieszczot i zabaw. Nikt mi nie uwierzy... - No... starczy Ci... - podniósł się i otworzył drzwi. - Ciemno się robi... Chodź zjemy kolację, bo wyjadłaś mi cały zapas kanapek i głodny jestem. - zaśmiał się tarmosząc koci łeb. Ruszył do kuchni i zaczął szykować sobie i Madouc jedzenie.

Miauczała zawiedziona człapiąc za nim.
Przerwał w takim ekscytującym momencie! Ale przynajmniej nakarmi
Siadła koło niego i obserwowała jak robi kolację.
Hmm... jej wzrok spoczął na kroczu Hmm...
Będzie miał chyba te 16 lat....
- Mrau - zaczęła się ocierać o jego nogi

- Czekaj... Zaraz będzie. - Naszykował jedzenia do miski i dał Madouc.
- Smacznego. - powiedział sam zabierając się za pałaszowanie kanapek w miejscu, gdzie mógłby obserwować Kotkę.
- Zadbaną sierść, jak na wolno żyjącą masz... - ocenił obserwując jej niesforny ogon z uśmiechem na twarzy.

- Miau - odpowiedziała mu i zaczęła pożerać jedzonko. Gdy skończyła, a zrobiła to w trybie natychmiastowym usadowiła się koło Simby kładąc łeb na kolanach.
W oczach kotki malowało się proszenie o więcej dla głodnej, biednej kici.
- Miaau? - zamrugała po czym ziewnęła mimowolnie.
No dawaj tą kanapkę Czarnowłosy bo odgryzę Ci rękę

- Żarłoczna... Spasiesz mi się. Odkupisz mi zapas lodówkowy, rozumiemy się? - spytał dając jej kolejny kęs kanapki.
Wstał i poszedł do łazienki się obmyć oraz doprowadzić ją do porządku. Wykombinował też jej w łazience prowizoryczne legowisko, po czym sam położył się do łóżka.
- Dobranoc Madouc. TA Madouc. - uśmiechnął się jeszcze.

Spojrzała pogardliwie na legowisko w łazience.
Czy on oszalał?! Mam spać w łazience?
Zrobiła tył zwrot i podreptała do pokoju chłopaka.
Co jak co ale nie dam się zamknąć w łazience.


//sypialnia Simby