Pokój Leah

/ Lasy La Push/

Weszłam do pokoju w gorszym nastroju niż wychodziła. Włączyłam wieżę słuchając ulubionego zespołu. Podśpiewując sobie razem z Jaredem Leto zaczęłam się szykować na spotkanie z Samem. Chciało mi się śmiać bo zachowywałam się tak jak kiedyś.
Uspokój się Leah! To zwykłe spotkanie z byłym.
Taaa zwykłe spotkanie a mi serce tak bardzo wali. Zmieniłam bluzkę i spodnie. Poprawiłam wlosy. Lekko przeciągnęłam po ustach błyszczykiem. W końcu jestem dziewczyną. Wyłączyłam wieżę i zabierając z szafki telefon wybiegłam z pokoju/

//Lasy - stara skała/

/leśne ścieżki, ale trochę lewitowałam/

Leżałam na łóżku bez ruchu jakiś czas. Nie wiem jak długo. Godzinę, dzień, tydzień a może rok? Nie ważne. Nic już nie było ważne. Spojrzałam na spakowaną walizkę, która stała obok łóżka. Cały mój dobytek spakowany w jednej walizce. Najważniejsze rzeczy. Poddałam się i uciekam? Tak to jest ucieczka tak jak kiedyś. Ale nie poddałam się, bo o nic nie walczyłam. Przed oczami ciągle miałam smsa od Sama:"Emily urodziła".
Emily... urodziła... Jego Emily.
Cicho jęknęłam zdając sobie sprawę z tego, że moj ukochany jest ojcem. Ale czy na pewno? W końcu ona go zdradziła. Zmarszczyłam brwi licząc w pamięci kiedy ją nakryliśmy z Jakiem. Ale co to da? Nic, bo Sam... A zresztą...
Wstałam z łóżka i złapałam za rączkę walizki. Rozejrzałam się ostatni raz po pokoju, ale nic mnie tu nie trzyma. Spuściłam wzrok i wyszłam z pokoju a potem z domu. Witaj nowe życie.

/samochód Leah/