Salon

Siedział rozwalony na kanapie, oglądając Modę na Sukces odcinek 6458. Jednocześnie rozwiązywał krzyżowkę, by nie zdechnac z nudów. Na stoliku leżała paczka chipsów i butelka coli. Miał nadzieje, że wieczór jakoś mu minie, bo gra na gitarze odpadała. Instrument był w naprawie i gruntownym upgradzie.

Wszedł do salonu i skrzywił się widząc co ogląda brat. Nie podejmując jednak tematu serialu usiadł na fotelu.
- Jeszcze Ci się ten tasiemiec nie znudził. Przecież flaki z olejem byłyby od tej szmiry ciekawsze. - powiedział patrząc na brata. Zawsze tak reagował widząc "Modę na Sukces".
- Masz może jakieś plany na wieczór. Wiesz już mi się trochę znudziło siedzieć w domu i czekać na zbawienie. - dodał mając nadzieję, że brat domyśli się o co mu chodzi.

Zerknął na Niego znad gazety.
-A wyglądam jakbym miał jakieś plany?
Zapytał retorycznie, gdyż odpowiedź była jasna. Przeniósł wzrok z brata na telewizor. Nacisnął czerwony przycisk na pilocie i pudło ucichło.
-Masz coś na myśli?
Rzucił zaciekawiony odkładając na bok krzyżówki i pochłaniając chipsy.

- Od zabawy to ty jesteś specem. Ja tylko czasem chronię twój tyłek jak trzeba się z kimś poszarpać. - powiedział żartem. Przynajmniej wiedział, że brat go słucha. Spoglądał na niego w zamyśleniu po czym zapytał.
- Powiedz mi co ty w tym chłamie widzisz? - miał oczywiście na myśli modę na sukces. W jego odczuciu to nie nadawało się do oglądania a w szczególności do oglądania przy jedzeniu.

Wzruszył ramionami, jakby od niechcenia.
-To lepsze niż oglądanie House'a po raz 13.
Zaśmiał się krótko z wałsnego obeznania w tym serialu.
-Co powiesz na wypad do baru? Ja stawiam.
Puścił mu oko, czekając na reakcje brata.

- Ja tam jestem za. Bardzo mi się pomysł podoba. - powiedział patrząc na brata. Co do seriali to nie miał w nich w ogóle orientacji. Nie oglądał ich bo uważał to za stratę czasu.
- To do jakiego baru masz ochotę iść. Mi jest wszystko jedno. - dodał czekając na jego reakcje.

Spojrzał na chwilę w przestrzeń, wpadając w lekkie zamyślenie.
-Musi tu być jakiś...
Przypomniał sobie mijany w La Push bar.
-O mam! Stary Niedźwiedź. Pub w miasteczku. Podobno nie najgorszy.
Uśmiechnął się lekko, zabierając z blatu palmtopa i spoglądając na brata.
-To jak? Chętny?
Wciąż się uśmiechając ruszył w stronę drzwi.

- Jeszcze się pytasz. Pewnie że chętny. Przynajmniej nie będziemy cały czas w domu gnić. ktoś chyba mówił, że to niezdrowo. - powiedział patrząc na brata gotowego do wyjścia. Po drodze do drzwi złapał swoją skórę bez której nigdzie się nie ruszał i wyszedł przed dom. W prawej kieszeni kurtki miał kluczyki do Harleya a w lewej telefon. zatrzymał się przed garażem by poczekać na brata.

-Ooo nie!
Krzyknął gdy tylko zobaczył jak zakłada skórę.
-Jedziemy moim samochodem. Ja z Tobą na motorku nigdzie nie jadę.
Ruszył w stronę garażu, który otworzył zamaszystym ruchem. W cieniu budynku stał Shelby w barwach srebra. Michael uśmiechnął się do siebie i na chwilę zniknął w pomieszczeniu. Po kilku sekundach slychać ryk sportowego silnika i wóz z piskiem opon wyjeżdża na podjazd.
-Wskakuj, maleńka. Podrzuce Cię.
Zaśmiał się radośnie.

- Maleńka to ja nie jestem ale chętnie skorzystam z możliwości darmowej podwózki. Przynajmniej będę mógł trochę poszaleć. - powiedział i wsiadł do samochodu brata. Dziwiła go reakcja na to, że on chce motorem jechać ale cóż taka rzeczywistość.
- A skąd wiedziałeś, że chcę Cię przewieźć. wpierw trzeba było zapytać. - rzucił żartem. spojrzał na niego i czekał aż w końcu ruszą. Lecz przed tym dał mu sójkę w bok za nazwanie go maleńką.

Prychnął wymownie, w odpowiedzi na jego spojrzenie. Wciąż się uśmiechając ruszyli spod domu, nakręcając na skrzyżowaniu, paląc gumy. Zniknęli za horyzontem.