Sypialnia

- Bo jesteśmy w ludzkiej formie głupcze - warknęła rozdrażniona jego zachowaniem - Dlatego nie widzisz łap, ogonów i innych cech - prychnęła
Po chwili już złagodniała gdyż doszła do wniosku, że wychodzi na złośliwą babę.
- Naprawdę nie wiesz nic o swojej drugiej naturze? Jeszcze ani razu się nie przemieniałeś?

- A miałbym? Ja nawet nie jestem Indianinem! - jęknął. - Dla mnie to wszystko jest czarna magia i tyle. Niemożliwość, utopia, irracjonalność! Przed chwilą spałem z panterą śnieżną, a teraz mam w łóżku dziewczynę, z którą się kochałem i jak dla mnie to ktoś mi zrobił potworny kawał i jestem nagrywany z ukrytej kamery. Zgadza się? - Zaczął się rozglądać za jakimś operatorem kamery, za czymś, co mogłoby służyć za kamerę.

- Nie trzeba być Indianinem - parsknęła - Być może masz jakiś przodków z wilczymi genami. I uspokój się - powiedziała chłodno - Nie ma tu żadnych kamer a noc była jednorazowa. Zrozumiałeś? - spojrzała na niego.
Gdy zadzierała głowę wyglądała jak dumna władczyni, królowa której lepiej się nie sprzeciwiać.
- A teraz pozwól, że wyjdę. Masz jakąś koszulę? Nie mogę w biały dzień paradować jako Irbisica. No? - zapytała ponaglająco.

- Póki nie zobaczę przemiany, nie jestem w stanie uwierzyć. - powiedział stanowczo. I nie pozwolę Ci tak ot mnie wygwałcić a potem sobie wyjść w mojej koszuli. - stanął w drzwiach. - Mnie jednorazowe wybryki nie interesują i mam prawo wiedzieć z kim spędziłem swój pierwszy raz. - odparł chłodno. - A póki co to jesteś w moim domu, wyjadłaś moją lodówkę i spałaś w moim łóżku tracąc cnotę ze mną. Więc teraz bądź łaskawa wyjawić o co w tym wszystkim chodzi. Śmiesz mi wmawiać, że mogę biegać jako wilk, a póki co mógłby mi to wmawiać każdy. Daj dowód. Namacalny dowód swoich słów.

- Przemiany to już Twój problem - odpowiedziała - Nic mnie nie obchodzi czy mi wierzysz czy nie. I wcale Cie nie zgwałciłam. Nie opierałeś się - na jej ustach pojawił się uśmiech wyrażający satysfakcję. - I jak na taką miernotę jesteś całkiem, całkiem. - Wstała i owinęła się prześcieradłem. Podeszła do szafy i ją otworzyła. - Hmm...dużego wyboru to tu nie ma...- zauważyła cierpko.

Rzucił się na nią powalając ją z powrotem na łóżko i przytrzymując jej ręce.
- Myślisz, że Ciebie puszczę tak szybko? - zmrużył oczy gdy miał twarz tuż przy jej twarzy. - Opowiedz mi o sobie. Co robiłaś, jak smakowało to co jadłaś i czym Ciebie karmiłem... Powiedz mi coś, co mogła wiedzieć tylko pantera i ja a byle Indiańska dziewczyna podająca się za kotołaczkę nie. Gdzie mogę też Ciebie znaleźć i jak się z Tobą skontaktować. Ja tego jednorazowym wybrykiem nie nazwę, a tak to ładna jesteś. - zaśmiał się.

- Uznam to za komplement - wysyczała - Spotkałam Cię w lesie. Nie powinno Cię tam być Idioto! Zwędziłam kanapkę bo byłam głodna, gdyby nie mój cholerny ogon to...argh! Po co ja Ci to mówię?! Puszczaj mnie! - próbowała się wyszarpać. Stwierdziwszy, że nie da rady się wyrwać kontynuowała - Specjalnie mnie sprowadziłeś do domu i zamknąłeś w łazience. Potem w kuchni mnie karmiłeś! Zadowolony?! - warknęła

- Nie. Bo teraz nic nie jestem w stanie pojąć... Nadal nie wiem gdzie Ciebie znajdę. Skąd pochodzisz? - dalej przytrzymywał jej nadgarstki.

- Daj sobie spokój! To był tylko seks. JEDNO NOCNA przygoda. Było miło ale pora iść. Puść mnie bo nie ręczę za siebie - zaczęła odpychać go nogami. - Nie mam zamiaru podawać Ci swojego adresu! Idź do jakiegoś Alfy a on się Tobą zaopiekuje. Wrrr! PUŚĆ MNIE! - wiła się jak piskorz

- Ja... ja myślałem, że to był sen. Wzięłaś mnie jak spałem! Nie wierć się. - warknął. Bardziej jak zwierzę niż człowiek, ale nie zwrócił na to uwagi. - Weszłaś do mojego domu, więc mam prawo wiedzieć co nieco o Tobie. Co za Alfy mi tu wciskasz?! Nie potrzebuję jakiegośtam Alfy. Rozumiemy się?! - W szamotaninie uniósł częściowo brwi, zmarszczył czoło jak i nos ukazując kły. Ponadto patrzył na dziewczynę spode łba, co w połączeniu wyglądało jak bojowa postawa wściekłego wilka.

Zawarczała jak dzika kotka.
- Jeżeli masz czelność myśleć, że się przestraszę Twojej gęby to się mylisz! - warknęła opasając swoje nogi wokół jego pasa. Zacisnęła je mocno.
- Zapomnij o mnie i o tym co się stało. Alfa to przewodnik stada imbecylu! Jak można być takim tępakiem? Nawet dziecko wie kto to jest Alfa.
Skąd się urwałeś, co? Chyba z jakiejś dziury zabitej dechami. Nie umiesz czytać ani pisać - mówiła i mówiła.
Jej usta mógł zamknąć jedynie niespodziewany francuski pocałunek ^^

- Skąd mam niby wiedzieć jakimi zasadami jakieś kotki i pieski się kierują? Ja tu przyjechałem by dowiedzieć się nieco o wampirach a nie o tym, że według kogoś jestem jakimś psem! - by mogła skupić się na jego odpowiedzi i przestała trajkotać złączył swoje usta z jej ustami. Dodatkowo ostrożnie wślizgnął pomiędzy jej wargi język uważając przy tym, by nie spróbowała mu go odgryźć. Zrobił jedyne, co mu wpadło do głowy, kiedy wszystkie inne części ciała miał zajęte i obejmowała go nogami spętana naga dziewczyna.

Oczy rozszerzyły się jej ze zdumienia.
On mnie całuje? W jej nozdrza uderzył przyjemny zapach. Mieszanka potu z...wilczą sierścią?
Przymknęła oczy i odwzajemniła pocałunek....
-Mhmhmhmhm - wymruczała nagle zdając sobie sprawę z tego co zrobi. Zaczęła się szarpać.
Gdy wyswobodziła usta z wściekłością zaczęła wrzeszczeć:
- Co Ty robisz?! Oszalałeś?!

- Podobało się. - Na jego twarzy wymalował się cwany uśmieszek. - I niby ja jestem nieukiem. -0 zaśmiał się. - To był pocałunek francuski, nazywany także głębokim. - wyszczerzył zęby. - A czy oszalałem... Tak. W momencie, kiedy zobaczyłem Irbisa już zacząłem myśleć, że jestem szalony. Ale to Ty jesteś naga i ściskasz mnie udami. - jego oczy powędrowały do góry: ^^

- Wiem co to jest francuski pocałunek! -syknęła a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Opuściła nogi i zaraz tego pożałowała. Leżała przed nim w rozkroku. - Nie jesteś taki cwany jak Ci się wydaje - zmrużyła oczy
Muszę się stąd wydostać! On jest jakiś dziwaczny, uczepił się mnie jak...
Znowu poczuła jego zapach.
- Przestań wydzielać ten cholerny zapach!

- Co? - zdziwił się. - O jaki zapach Ci chodzi? - zaczął wąchać powietrze, a także sobie pachy. - Ja nic nie czuję. - Poza podnieceniem i ocieraniem się częściami intymnymi oddzielonymi jedynie moją piżamą... - Co ja niby wydzielam? Przecież nie śmierdzę, by mi wmawiać, że wydzielam jakiś cholerny zapach. Jesteś jakaś dziwaczna... - uśmiechnął się. - Uczepiłaś się mnie jak nie wiem co a teraz masz pretensje, że ponosisz tego konsekwencje. - Ciągłe kurczowe trzymanie dziewczyny zmęczyło go już i zelżał ucisk kładąc się na jej piersiach.

Gdy się na niej położył wstrząsnął nią dreszcz. Dreszcz pożądania. Jęknęła.
- Robisz to wszystko specjalnie, złaź ze mnie Zboczeńcu! Udajesz, że nie wiesz kim jesteś! Spadaj! Daj mi spokój!
Powiedziała to słabym głosem. Jej ciało przeczyło słowom.

- Wiem kim jestem. - powiedział sennym głosem. - Jestem Simba. - tym samym pierwszy raz się jej przedstawił. - A Ja się zmęczyłem tym utrzymywaniem Ciebie cały czas... - mruknął. - I póki co to Ty prędzej jesteś zboczkiem. - uśmiechnął się kładąc głowę obok jej głowy i tym samym podstawiając nieświadomie szyję pod jej nos. - Nie dziw się, skoro tak mnie w nocy wymęczyłaś... - wetknął nos w jej włosy. - I ładnie pachniesz... bardzo... - zupełnie jakby zmienił temat.

Wystawienie szyi tuż pod nos zadziałało jak czerwona płachta na byka. Jęknęła głośno i objęła kończynami Simbe.
Zaczęła całować jego szyje. Nie potrafiła zapanować nad swoim ciałem, nad nadchodzącą gorączką pożądania...
- Dureń! -syknęła mu do ucha po czym je nadgryzła

- Idiotka. - zaczął się z nią całować, pieścić, ocierać. Tulił przy tym i wodził rękami po całym jej ciele bez najmniejszego wyjątku. Cały czas się rozpalali.
- Co się z nami dzieje? - spytał, gdy dziewczyna na nowo opuszczała mu spodnie, a on sam wprowadzał już swojego członka w nią. - Pożądam... - drapał jej plecy.

- Zapach...- ledwo co mogła mówić. Nie potrafiła skupić myśli ani co dopiero się przeciwstawić. Nogi miała jak z waty. Wiedziała, że zachowują się prymitywnie, jak zwierzęta...ale przecież w końcu byli nimi?
- Och....- westchnęła gdy dotarła na szczyt...
Musiała przyznać, że jak na prawiczka ( w co nie wierzyła) był całkiem dobry w te klocki.

- Niezła... uwodzicielka. Ilu... już... uwiodłaś... prawiczków? - Jednocześnie szczytowali tak, że w momencie wytrysku nie był w stanie wyjąć członka. - Co to za zapach? - spytał mając nadzieję, że poda nazwę i firmę zapachu dla kobiet, który tak na niego wpływa.

- Ty...ko....jednego - wysapała - Jesteś mo....moim...pierrrrrwszym... - poruszała się rytmicznie. - A co do zapachu to kocie feromony.
Pocałowała go miażdżąc mu wargi które były już spuchnięte od jej ust. - A Tyy....ile już bzykałeś panienek? Nie wciskaj mi tttttu - uniesienie - kitu, że jesteś prawiczkiem. Bo bzykasz się jak zawodowiec.

Parsknął śmiechem przerywając stosunek zaraz po wytrysku.
- Chcesz mi powiedzieć, że kocie feromony tak na mnie działają? Gdzie je kupiłaś? No właśnie widzę, jaki to ja niby pierwszy jestem. Skąd wiesz niby, jak się zawodowiec kocha, a jak amator? - Legł na łóżku obok niej. - Tak. To Ty mnie rozdziewiczyłaś i uwiodłaś tak jak poprzednich amatorów i nieamatorów, z którymi mnie właśnie porównałaś.

Zaczerwieniła się i zerwała z łóżka jak oparzona.
Nie zdawała sobie sprawy, że jest naga.
- Za kogo TY mnie masz?! Nie jestem tanią zdzirą! Gdybyś nie miał więcej partnerek to inaczej zachowałbyś się w łóżku!
Dużo wiem z książek Ty....- tak jak stała wymaszerowała z pokoju.